24 kwietnia 2009 rok
Zbiegłam po schodach ubrana w czerwone spodnie i bluzkę w paski. Czasem ubierałam się jak tata. Lubiłam jego styl. W ogóle mieliśmy podobne charaktery, zachowania i sposób bycia. Tato był nie tylko moim ojcem, ale stał się również przyjacielem. Powierzałam mu każdy sekret, a gdy w nocy się bałam, przychodziłam do niego wiedząc, że otoczy mnie silnymi ramionami. W każdej sprawie mogłam liczyć na wsparcie, a on szanował moje decyzje. O ile oczywiście były mądre.
Wbiegłam do przestronnej kuchni czując zapach naleśników. Westchnęłam uśmiechając się.
- Cześć mała - tata przytulił mnie i pocałował w czoło. - siadaj i jedz.
- Cześć. - zajęłam miejsce przy stole.
Spojrzałam na mężczyznę. Louis, bo tak mogłam o nim mówić, ale tego nie robiłam, ubrany był w białą koszulę z podwiniętymi rękawami i czarne rurki. Włosy miał potargane jak zawsze. Obracał się po kuchni co chwila sprawdzając coś na i'phonie.
- Co robisz?- spytałam przełykając jedzenie.
Brunet spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Liam napisał mi, że gramy dzisiaj koncert. Kompletnie o tym zapomniałem. - zaśmiał się. - Zabiorę cię ze szkoły na próbę, a potem pooglądasz ojca w pracy.
- Jasne! - krzyknęłam zadowolona. - Super. - uśmiechnęłam się wesoło.
Pocałował mój policzek i również zjadł ze mną śniadanie. Pobiegłam po plecak, gdy tata posprzątał.
***
Nie mogłem uwierzyć jak te 3 lata szybko minęło. Pamiętałem jak składałem wniosek o adopcje, potem proces i trochę problemów. Uważali, że Ann powinna wychowywać się w pełnej rodzinie. Musiałem zebrać dużą ilość świadków, która potwierdzi to iż sam dam radę. Sam, a raczej z pomocą przyjaciół. I potem zabrałem AnneSophie do domu, pokazałem pokoik i pierwszy raz uśpiłem śpiewając Little Things. Chłopcy w tam tym czasie byli obecni praktycznie cały czas w moim domu. Pomagali mi. Wspierali. Ann czuła się dobrze w ich towarzystwie. Zabierali dziewczynkę, gdzie tylko chciała i spełniali każdą zachciankę. Czasem ich karciłem. Nie chciałem, aby rozpuścili mi dziecko.
A teraz... Teraz AnnaSophie'a ma 12 lat i prawdopodobnie już upatrzyła sobie jakiegoś chłopak. Będę musiał dać jej jakiś wykład czy coś.. Porozmawiać, upewnić się. Chociaż, może mam złe przypuszczenia. Przecież ona jest jeszcze taka mała. Moja nastolatka.
- Pa tato - pocałowała mój policzek wysiadając z auta.
Patrzyłem jak odchodzi w stronę szkoły i po chwili znika w budynku. Wycofałem auto i pojechałem do studia. Zastanawiałem się co zrobię, gdy będę musiał jechać w trasę. Czy znów zostawię Ann z moją mamą? To wydawało mi się najlepszym rozwiązaniem. Może też powinienem znaleźć sobie kogoś? Ale jak mam poznać kobietę która nie interesowałaby się moją kasą.I która zaakceptowałaby moją córkę. Westchnąłem patrząc w lusterko. Zaparkowałem samochód i wszedłem do studia. chłopcy o czymś rozmawiali, aż podszedł do mnie Harry.
- Wiesz co? Idziesz dzisiaj na imprezę stary.
- Nie mogę.. moje życie się zmieniło, nie pamiętasz ?- uśmiechnąłem się lekko .
- Jeju Ana nie jest małym dzieckiem. Zostanie sama na noc, a ty może kogoś poznasz.
- Nie zostawię jej samej w nocy! - krzyknąłem prosto w jego twarz, która czasem miałem ochotę sprać na kwaśne jabłko
- Ej spokojnie - Liam złapał moje ramiona. - Miej do dziecka trochę zaufania.
- Mam ale jak coś się stanie to kto będzie za to odpowiedzialny do cholery no kto?!Może TY - zerknąłem na Payne'a- albo Ty Harry.
Machnąłem ręką na znak, że już mi wszystko jedno i zająłem miejsce na sofie.
Zaczęliśmy naszą próbę. Szła bez oporów. Kochałem to co robiłem. Cieszyłem się, że AnnaSophia też podziela pasje do muzyki. Sam uczyłem ją gry na pianinie. Była zdolną dziewczyną.
Po próbie pojechałem od razu po córkę i zabrałem ją na arenę. Tam za to odbyła się próba dźwiękowa i dopiero później występ.
- Gdzie mam iść? - spytała mnie rozglądając się.
- Tam kochanie - wskazałem jej rząd krzesełek dla vipów
- Dobra - pocałowała mój policzek. - Koszulkę masz na drugą stronę.
- Szlag - zakląłem pod nosem .
- słyszałem - posłałem jej wściekłe spojrzenie
- Miałeś słyszeć.
- Młoda damo zajmuj swoje miejsce i ani słowa
- Młoda damo, tratata - szła śmiejąc się.
Pokręciłem głowa - ja ich zabiję, a tyle razy mówiłem nie rozpuszczać jej. Ale i tak ją kocham. Westchnąłem i poprawiłem koszulkę. Potem wszedłem na scenę i daliśmy show. Po koncercie Ana wskoczyła w ramiona Harry'ego przytulając się.
- No co jest mała? Podobało się? - spytał loczek całując jej długie włosy.
- Bardzo - uśmiechnęła się. - Jak ktoś ma dobry głos to i zaśpiewa w przeciwieństwie do innych - spojrzała na mnie chcąc się droczyć.Patrzyłem jak odchodzi w stronę szkoły i po chwili znika w budynku. Wycofałem auto i pojechałem do studia. Zastanawiałem się co zrobię, gdy będę musiał jechać w trasę. Czy znów zostawię Ann z moją mamą? To wydawało mi się najlepszym rozwiązaniem. Może też powinienem znaleźć sobie kogoś? Ale jak mam poznać kobietę która nie interesowałaby się moją kasą.I która zaakceptowałaby moją córkę. Westchnąłem patrząc w lusterko. Zaparkowałem samochód i wszedłem do studia. chłopcy o czymś rozmawiali, aż podszedł do mnie Harry.
- Wiesz co? Idziesz dzisiaj na imprezę stary.
- Nie mogę.. moje życie się zmieniło, nie pamiętasz ?- uśmiechnąłem się lekko .
- Jeju Ana nie jest małym dzieckiem. Zostanie sama na noc, a ty może kogoś poznasz.
- Nie zostawię jej samej w nocy! - krzyknąłem prosto w jego twarz, która czasem miałem ochotę sprać na kwaśne jabłko
- Ej spokojnie - Liam złapał moje ramiona. - Miej do dziecka trochę zaufania.
- Mam ale jak coś się stanie to kto będzie za to odpowiedzialny do cholery no kto?!Może TY - zerknąłem na Payne'a- albo Ty Harry.
Machnąłem ręką na znak, że już mi wszystko jedno i zająłem miejsce na sofie.
Zaczęliśmy naszą próbę. Szła bez oporów. Kochałem to co robiłem. Cieszyłem się, że AnnaSophia też podziela pasje do muzyki. Sam uczyłem ją gry na pianinie. Była zdolną dziewczyną.
Po próbie pojechałem od razu po córkę i zabrałem ją na arenę. Tam za to odbyła się próba dźwiękowa i dopiero później występ.
- Gdzie mam iść? - spytała mnie rozglądając się.
- Tam kochanie - wskazałem jej rząd krzesełek dla vipów
- Dobra - pocałowała mój policzek. - Koszulkę masz na drugą stronę.
- Szlag - zakląłem pod nosem .
- słyszałem - posłałem jej wściekłe spojrzenie
- Miałeś słyszeć.
- Młoda damo zajmuj swoje miejsce i ani słowa
- Młoda damo, tratata - szła śmiejąc się.
Pokręciłem głowa - ja ich zabiję, a tyle razy mówiłem nie rozpuszczać jej. Ale i tak ją kocham. Westchnąłem i poprawiłem koszulkę. Potem wszedłem na scenę i daliśmy show. Po koncercie Ana wskoczyła w ramiona Harry'ego przytulając się.
- No co jest mała? Podobało się? - spytał loczek całując jej długie włosy.
- Ok, ok koniec na dzisiaj pożegnaj się z wujkiem i wychodzimy.
- Nie chcę.
- bez dyskusji - odebrałem ją od Hazzy.
- Jaki zgred - usłyszałem za plecami Nialla.
Bez słów opuściłem hale. Oni nic nie rozumieli.Zobaczyłem jak 12-latka zasypia mi na rękach.Ostrożnie zapiąłem ją w foteliku i odpaliłem auto.
Przebudziła się dopiero pod domem. Rude włosy miała potargane, a oczy zaspane. Wyciągnęła do mnie ręce.
- No chodź maleńka - szepnąłem
Wziąłem ją do domu i zaniosłem do pokoju dziewczyny. Ułożona na łóżku wtuliła się w poduszkę. Zgasiłem światło i chciałem wyjść.
- Tato...
- Słucham kochanie ?
- Kocham cię.
- Ja ciebie również - ucałowałem jej czoło robiąc 'noski noski''.
- Nie zostawisz mnie? Nie chcę być znów sama.
- Kochanie, a niby dlaczego miałbym cię zostawić hm?. -położyłem się obok niej .
- Bo jestem ruda, a takie dziewczynki nie są ładne. Niegrzeczna. No i tam ci rodzice mnie zostawili.
- Tamci rodzice to idioci nie wyobrażam sobie jak można porzucić kogoś tak pięknego jak Ty Przysunęła się i przytuliła.
- Jesteś najfajniejszym tatą
- a ty najfajniejszą córką - zaśmiałem się.
An pocałowała mnie w policzek i po chwili zasnęła. objąłem ja delikatnie czuwając przy jej boku aż do rana.
Hej :) Jak tam w szkole? Ja dzisiaj luz miałam, więc poprawiłam rozdział i dodaję. Bardzo serdecznie zapraszam na coś nowego :)
SEX HOUSE